czwartek, 16 lipca 2009

Pingwiny a homofobia

Dwa pingwiny Harry i Pieprz (Pepper) mieszkały sobie razem w pewnym ogrodzie zoologicznym w San Francisco. Ich przyjaźń była na tyle bliska, że nawet wspólnie wysiadywali podrzucone im jajo. Media przedstawiały ich związek jako ciekawostkę o wybitnie edukacyjnym charakterze. Przesłanie było jasne: związki tzw. gejów są „w porzo”, wszak są obecne w naturze.

W pewnym momencie jednak pojawiła się ta trzecia. Nazywała się Linda. Gdy jej "partner" zdechł, zaczęła się rozglądać za nowym towarzyszem i coraz częściej zerkała w stronę tęczowego gniazda, a nawet przychodziła w odwiedziny do Harrego. Pieprzowi, to się nie spodobało. Doszło nawet do przepychanek, aż w końcu władze ogrodu postanowiły odseparować Pieprza od mającej się ku sobie pary. Jeden z pracowników tamtejszego ogrodu miał się nawet wyrazić, że Harry i Linda są szczęśliwi, że założą w tym roku wspólne gniazdo.

W odpowiedzi jeden z działaczy homoseksualnych oburzył się na próbę zmiany orientacji seksualnej pingwinów. Wiadomo - z propagandowego punktu widzenia sytuacja nie wygląda najlepiej. Do odbiorców mediów płynie komunikat, że z homo-pingwiństwa można się wyleczyć, a jak z homo-pingwiństwa to i....

Co więcej, "akcja odbicia Harrego" przeprowadzona przez Lindę, miała wyraźne tło homofobiczne (zero tolerancji itd.) i w efekcie stwarza realne niebezpieczeństwo rozszerzania się tej "choroby" wśród pingwinów. Ale Lindzie w praktyce nic nie można zrobić, bo aktywiści eko nie pozwolą wsadzić do więzienia nawet szczura doświadczalnego, nie mówiąc już o tak medialnej pingwince.

Cóż sytuacja jest patowa. Może coś się zmieni, gdy arktyczne ptaki dostaną prawa człowiecze (szympansy mogą, to czemu pingwiny nie?. Wtedy nie podpadałyby już pod jurysdykcję "zielonych" i można by ich było spokojnie ścigać jako „ludzkich” homofobów.

Brak komentarzy: