sobota, 31 maja 2014

Wizja lokalna

Jeszcze za komuny, w moim miasteczku mieszkał łobuz, nazwijmy go "Dzik" (czasy nieodległe, a zdarzenie autentyczne, zatem anonimowość muszę zachować). Ów "Dzik" włamał się do wiejskiego sklepu. Celem tego brawurowego "skoku", dokonanego w stanie alkoholowego upojenia, było zdobycie pewnego lokalnego wina.

"Dzik" wyniósł ze sklepu jedną czy dwie "kraty" wina. Jednak daleko z trunkiem nie uszedł. Milicja znalazła go śpiącego wraz ze zdobytymi "fantami" kilkaset metrów od sklepu. Nie zdążył skonsumować "pryty" (pospolita nazwa ówczesnego wina), gdyż zdaje się osłabł.

Po kilku dniach przywieziono go na wizję lokalną.