sobota, 31 maja 2014

Wizja lokalna

Jeszcze za komuny, w moim miasteczku mieszkał łobuz, nazwijmy go "Dzik" (czasy nieodległe, a zdarzenie autentyczne, zatem anonimowość muszę zachować). Ów "Dzik" włamał się do wiejskiego sklepu. Celem tego brawurowego "skoku", dokonanego w stanie alkoholowego upojenia, było zdobycie pewnego lokalnego wina.

"Dzik" wyniósł ze sklepu jedną czy dwie "kraty" wina. Jednak daleko z trunkiem nie uszedł. Milicja znalazła go śpiącego wraz ze zdobytymi "fantami" kilkaset metrów od sklepu. Nie zdążył skonsumować "pryty" (pospolita nazwa ówczesnego wina), gdyż zdaje się osłabł.

Po kilku dniach przywieziono go na wizję lokalną.
"Dzik" sprawiał wrażenie przygaszonego.
- Pokaż co robiłeś po wejściu do sklepu. Tylko po kolei – nakazał funkcjonariusz.
- Podszedłem pod tamte "kraty" z winem – pokazał drżącą ręką butelki ustawione pod ścianą.
- To podejdź – powiedział milicjant.

Widząc niepewność aresztanta zniecierpliwiony uniósł głos:
- No idź, pokaż co robiłeś.
"Dzik" wykonał polecenie.

- Co było dalej?
- Wzionołem jedno wino i otworzyłem – ze zwieszoną głową przyznał się do zbrodni.
Milicjanci uśmiechnęli się porozumiewawczo do siebie.
- To wyjmij wino z "kraty" – powiedział jeden z nich, prowokacyjnie mrugając do kolegi. - Musimy dokładnie wiedzieć jak to było.

Wtedy wypadki potoczyły się błyskawicznie. "Dzik" wyjął wino i natychmiast, już bez pytania co ma dalej robić, wytrenowanym ruchem otworzył butelkę i przystawił ją do ust. Należał do tych "magików", którzy piją (nie wiem jak to jest możliwe, ale jest) bez poruszania grdyką. W efekcie czas picia trunku równa się czasowi wylewania się płynu z butelki.

Wino radośnie lało się do znajomego przełyku, a milicjanci stali jak zaczarowani. Dopiero po chwili ocknęli się i ruszyli w stronę aresztanta.

Zaskoczenie funkcjonariuszy plus dystans kilku kroków sprawiły, że "Dzik" wypił prawie całą zawartość butelki z siarczanym płynem. Gdy wyrwali mu szkło z ręki, ten tylko beknął rzewnie i już nie udając pokory rzucił butnie:

- No, a teraz .... (tu padła wulgarna nazwa kobiety prastarej profesji), możecie mnie zamykać!

Brak komentarzy: