Tamte klimaty powróciły, gdy przeglądając nagłówki artykułów w swoim czytniku natrafiłem na historyjkę opisaną przez portal kreuz.net (tłumaczenie dosyć dowolne, raczej mój skrót z tej relacji).
"W ubiegłą środę lekarze podpisali akt zgonu brazylijskiej kobiety Conceicao Maria Das Dores (88 l.). Do zdarzenia doszło w miasteczku Ipatinga w południowo-wschodniej Brazylii (stan Minas Gerais).Ale ta przygoda nie zakończyła się pomyślnie. W poniedziałek kobieta ponownie umarła. Nie wiadomo, czy teraz już naprawdę, czy znowu jest to wiadomość przedwczesna?
Pani Conceicao została we wtorek rano, 21 grudnia, przywieziona do szpitala. W środę o 16.50 została uznana za zmarłą. Przyczyną śmierci miały być m.in. zatkane tętnice.
O 20.30 ciało kobiety zostało przeniesione do domu pogrzebowego. Ale na kilka godzin przed pogrzebem, gdy kobieta już leżała w trumnie, pracownicy zakładu stwierdzili, że kobieta... oddycha. Karawan pani Conceicao zawrócono z powrotem do szpitala. Trafiła na oddział intensywnej terapii".
Słowem - lekarze nie spisali się w tym przypadku.
Być może tamtejsza Kasa Chorych nie chciała podpisać kontraktu ze szpitalem i lekarze nie przykładali się należycie do swych zadań.
_______________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz