Arcybiskup Clemens August von Galen w kazaniu wygłoszonym w Kościele św. Lamberta w Műnster 3 sierpnia 1941 roku skrytykował władze hitlerowskie (zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz) za praktyki eutanazyjne. Kaznodzieja poinformował wiernych, że do miejscowych władz medycznych przysłano instrukcję, zgodnie z którą zalecano przygotowanie wykazu chorych określanych mianem “nieproduktywnych obywateli”. Później, na podstawie tych wykazów chorzy i kalecy byli zabierani z domów oraz szpitali i przewożeni w nieznane miejsca. Po pewnym czasie rodziny otrzymywały informacje o śmierci bliskich i skremowaniu ich zwłok. (Kremacja uniemożliwiała stwierdzenie rzeczywistej przyczyny zgonu.)
Arcybiskup w swoim kazaniu otwarcie potępił postępowanie władz. Co więcej, powołał się na obowiązujące prawo zabraniający takich praktyk, a nawet nakazujące informowanie o zaistnieniu podejrzenia ich występowania. Mówca oświadczył, że sam powiadomił o tych podejrzeniach stosowne służby państwowe, ale bez rezultatu.
Co ciekawe, w swoim kazaniu imiennie skrytykował Rudolfa Hessa. Jednak Jego prestiż i poparcie wiernych było tak wielkie, że naziści nie zdecydowali się na ostateczną rozprawę z hierarchą. Dopiero w 1944 umieścili Go w obozie Sachsenhausen.
* * *
Współcześni eutanaziści reagują nerwowo, gdy się ich porównuje z hitlerowcami. Znany refren w takich przypadkach brzmi: “gdy dwaj mówią to samo, to jeszcze nie jest to samo”. Różnica ma polegać na tym, że “ponurzy synowie postępu” chcą dobijania chorych w imię wolności i walki z cierpieniem, zaś naziści nikogo nie pytali o zgodę.
To prawda - naziści działali metodami totalitarnymi, demokraci posługują się metodą “dialogu”, przekonywania, sugestii. W demokracji nie wymusza się zgody, lecz ją produkuje (W.Lipmann). Technologia produkcji takiej zgody w przypadku eutanazji odwołuje się do konieczności wysłuchania tzw. "własnej prośby pacjenta".
Lekarz Ryszard Fenigsen, w książce: "Eutanazja. śmierć z wyboru?", podaje na przykładzie holenderskim sposoby za pomocą których lekarz-eutanasta wymusza tzw. "własną prośbę pacjenta": Zaczyna od przedstawienia sytuacji i nie oszczędzenia przy tym pacjentowi opisu straszliwych powikłań, które już nastąpiły lub w przyszłości "nastąpić mają". Stan chorego określa jako beznadziejny (...); wypowiada się z całą mocą nieomylnej nauki (a zapomina, jak wiele błędów nasza nauka popełnia). (...) Taka przemowa (a nie sama choroba) wtrąca chorego w głęboką depresję, czasami w psychozę reaktywną.
Gdyby jednak pensjonariusz był zbyt oporny i wciąż sprzeciwiał się “dobrej śmierci”, wówczas stosuje się nieco skuteczniejsze "metody przekonywania". Nie musi to być nawet nacisk czynny - pisze wspomniany R. Fenigsen. - Małe akcje, np. piętnastominutowe opóźnienie w podaniu basenu, są bardzo skuteczne.
Po takich "argumentach" chory w końcu poddaje się. Lekarz-eutanasta z właściwą sobie troskliwością jeszcze pyta chorego: czy jest pan pewny swojej decyzji? Wieczorem (w celu rozwiania wszelkich wątpliwości) personel pomocniczy powtórzy jeszcze raz akcję z basenem.
"Własna prośba" staje się faktem. Metody demokratyczne jeszcze raz ukazują swoją wyższość nad nazistowskimi..
PS. Biskup Clemens August von Galen został po wojnie wyniesiony do godności kardynalskiej. W roku 2005 papież Benedykt XVI ogłosił go błogosławionym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz