Nie, to zły trop –
uprzedzam nasuwający się zarzut. Nie należę do ludzi, których
piłka nie interesuje. Lubię, lub może ściślej, lubiałem oglądać
mecze kadry. Znam wyniki spotkań i składy polskiej reprezentacji w
poszczególnych meczach z lat siedemdziesiątych i trochę
osiemdziesiątych. Potem jest już znacznie gorzej.
Nie zmieniłem też
swoich poglądów dlatego, że ponoć Che Guevara uznał piłkę za
narzędzie rewolucji. Choć chyba coś w tym jest. Znajomy opowiadał,
jak to w trakcie pobytu w Madrycie poszedł rano w niedzielę na
Mszę, na której zgromadziło się kilku staruszków. Po Mszy zaś
udał się na mecz Atlethico, na którym było kilkadziesiąt tysięcy
ludzi.
Lewandowscy,
Błaszczykowscy, Piszczykowie pomimo nieustannego pompowania w
telewizji nie są w stanie przykuć mojej uwagi. Nie chodzi o to, że
nie mają szans, niechby sobie mieli, mnie to i tak "lotto".
Mój świat to: Deyny,
Szarmachy, Gorgonie. Pamiętam tytuł w "Piłce Nożnej".
Nad zdjęciem Deyny, który strzela gola w meczu z Włochami na Mundialu w Niemczech, napis:
"Żeby wszyscy, tak jak Polska".
Jako dziecko myślałem sobie: "żeby wszyscy grali tak pięknie jak moja Polska..." I wzruszony biegłem na boisko udawać Deynę.
Jako dziecko myślałem sobie: "żeby wszyscy grali tak pięknie jak moja Polska..." I wzruszony biegłem na boisko udawać Deynę.
Tak, moim nieszczęściem
(a może szczęściem) jest to, że pamiętam rok 1974. Że
przeżywałem go jako dziecko i dzisiejsze "emocje" w ogóle
mnie nie ruszają. Mogę powiedzieć, że pod tym względem czuję
się całkowicie spełniony i nie potrzebuję już nowych wrażeń
(utraciłem w tej materii łaknienie).
Mogę zatem spokojnie
zająć się czymś innym i nie tracić czasu przed telewizorem. Moja
życiowa pula boiskowych wzruszeń została już wykorzystana.
Jednak oczywiście życzę
wszystkim dobrych wspomnień z Euro.
PS. S. Szczepłek napisał ostatnio
książkę o Deynie i tamtych czasach. Widać coś jest na rzeczy.
2 komentarze:
Fajny tekst!
Pzdrwm
Ten komentarz przypomniał mi o istnieniu tego bloga.
Prześlij komentarz