Zgadzam się z poglądem, że utrzymujące się duże poparcie dla PO wiąże się z działalnością różnego rodzaju komików i zgrywusów, którzy w telewizorach nabijają się z opozycji. Nikt nie chce być po stronie wyśmiewanych i nikt nie chce być obciachowcem. Wielu zaś chce przyjechać ze swojej wioseczki do wielkiego miasta, wykształcić się na europeistyce, dziennikarstwie czy marketingu i wstąpić do elity.
Metoda na wyśmianie i wykpiwanie opozycji jest nadzwyczaj skuteczna. Gdyby nie ona, już dawno doszłoby do “przegrzania” propagandowego i nastąpiłby “efekt bumerangu”, czyli lud przestałby słuchać telewizyjnych guru i zwróciłby swój gniew przeciw władzy. Właśnie za komuny doszło do takiego przegrzania.
Błędem komuny było to, że nie walczyła z opozycją śmiechem była bardzo poważna i sztywna. Czy ktoś pamięta jakiś kabaret nabijający się z "Solidarności"? Wręcz przeciwnie, komunistyczna cenzura, z nieznanych mi przyczyn, puszczała aluzyjne dowcipy Smolenia czy Laskowika, co sprawiało, że cała Polska śmiała się z komuny. A gdy na to nałożył się kontekst ekonomiczny i polityczny - nastąpił krach.
Czy zatem w obecnej sytuacji nie da się “nowej komuny” ruszyć z posad? Ludzie sprzyjający rządowi obsiedli większość przekaziorów. Kabarety i tok szoły ani mru-mru o PełO tylko wciąż jakieś żarciki i nabijanki z opozycji. Powodzie, wichury, morderstwa polityczne – a tu poparcie dla władzy ani drgnie. Ale, jak długo?
Teraz będzie dygresja.
Parę lat temu podróżowałem pociągiem. Pamiętam, że przyczepił się do mnie jakiś lewak, który wracał ze zjazdu lewackich radykałów. Nie przyznawałem mu się do swoich poglądów, a on całą drogę nadawał różne ciekawostki z lewackiego świata. Wówczas rządziło SLD, facet uważał ich za kapitalistów i zdrajców idei lewicowej. W pewnym momencie zadałem mu pytanie: “-Skoro jest tak źle, dlaczego ludzie nie wyjdą na ulice?” On na to rzecze mniej więcej tak: “-Ludzie przyzwyczaili się do kryzysu, żeby wyjść na ulicę muszą pożyć trochę w lepszych warunkach, a później musi nastąpić tąpnięcie gospodarcze, przyjść kryzys. Słowem – lud musi coś dostać, a potem to utracić. Wtedy będą protesty”.
I teraz puenta: wydaje się, że przez parę lat było lepiej. Teraz zaś większość znawców wieszczy kryzys. Znaczy się - według tez mojego przypadkowego kompana - lud powinien wyjść na ulicę.
Czy kabarety powstrzymają nadchodzący gniew ludu?
________________________
2 komentarze:
co
Przecież imć Górski tydzień w tydzień naśmiewa się z Tuska na łamach KKD, parodiując obrady rządu.
Może ktoś tam od czasu do czasu powie coś na Tuska. Ja akurat nie mam szczęścia tego słyszeć. Ja jak przełączam na kabarety, to albo PiS albo Radio Maryja.
Tak czy inaczej nie da się obronić tezy, że kabareciarze cały czas jeżdżą po rządzie.
Prześlij komentarz