Francuski socjolog Roger Caillois dokonał kiedyś klasyfikacji gier i zabaw. W podziale tym wymienił zabawy charakteryzujące się naśladownictwem (np. dziecięce w sklep, strażaków itp.), w których dominuje czynnik losowy (loterie, kości), współzawodnictwo (gry sportowe) oraz oparte na ... oszołomieniu. I chociaż autorowi książki Gry i ludzie chodziło o zabawy w rodzaju wirowania na karuzeli, skakania na trapezie, jaździe na nartach, to wydaje się, że jest ich znacznie więcej.
W oszołomienie wprowadza dziś ludzi głównie telewizja. Kawalkada kolorowych obrazków, która przewala się przed oczami widzów, teledyskowy sposób postrzegania świata, prowadzi do swoistej hipnozy umysłu. Ludzie popadają w swoisty amok oglądając te wszystkie „Tańce z gwiazdami” i tym podobne. Telewizja wciąga, jak narkotyk, w efekcie trudno im się od niej oderwać. Nawet, gdy zajmują się w domu czymś innym, czują się bezpieczniej, gdy telewizor jest włączony. Spełnia on zadanie kominka, od którego ma płynąć ogrzewające dom ciepło.
Inny rodzaj współczesnego oszołomienia powodują centra handlowe czy hipermarkety. Sterylna czystość, nieskończone ilości tłumów, atmosfera tzw. „wielkiego świata”, wielość kolorowych towarów - po prostu oszałamia. Nie bez znaczenia jest również fakt, że centra handlowe przemieniają się powoli w parki rozrywki (występy zespołów rockowych, tancerzy, miejsca zabaw dla dzieci). To wszystko sprawia, że ludzie zachowują się nieracjonalnie. Wypełniają kosze niepotrzebnymi rzeczami.
Wyjścia do hipermarketów przypominają dawne polowania na zwierzynę. Łączy je interesowność z zabawą. Na królewskie łowy wyruszano przecież także w celach na poły rozrywkowych. Coś podobnego mamy tutaj: rozrywka oparta na oszołomieniu łączona jest z polowaniem na tanie produkty. Zdobycze wykłada się później na stole i przegląda, niczym ustrzeloną zwierzynę.
Tak lud trwa w oszołomieniu, świat mu wiruje przed oczami, a biznes się kręci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz